
W roku 2007 pozostawilismy na masywie dwa główne problemy odkrywcze: rejon dna Jaskini w Czerwonych Kamieniach (ponad -850 m), który nieco się nam „przyklipił” i otwartą jaskinię Respectschacht poniżej dużej, 80 metrowej studni zaczynającej się około -100. O ile drugi z nich „Respect” już w pierwszych dniach wyrawy spłatał nam kolejnego eksploracyjnego figla, to „Czerwone Kamienie” zaangażowały nas praktycznie przez całą wyprawę, co nie znaczy, że udało się tam coś większego osiągnąć. Ale po kolei.
Pierwsza ekipa, która udała się do jaskini Respectschscht po zjechaniu dużej studni i pokonaniu przyciasnego meandra zjechała kolejną, dużo już mniejszą studnię i przez znajdujące się tam ciasnoty szybko dotarła do końca jaskini. W tym przypadku było to solidne zawalisko nie rokujące większych nadziei na jego pokonanie. Podjęliśmy następnie próby odszukania innej drogi w dół przez okna w dużej studni i chociaż początkowo wydawało się, że znajdujące się tam korytarze dają nadzieję, to i te szybko się zakończyły. Po wykonaniu pomiarów okazało się, że cały obiekt ma 250 m głębokości i 350 długości. I tak po raz kolejny dobrze rokująca jaskinia z wyczuwalnym przewiewem szybko zakończyła się niczym tak jak wiele poznanych przez nas wcześniej w masywie.
Działalność w naszej największej poznanej dotąd jaskini W Czerwonych Kamieniach oparliśmy w tym roku (tak jak w poprzednim) o biwaki w rejonie rozdroża na -600. Pierwsze próby eksploracyjne podjęliśmy nieco powyżej dna jaskini gdzie za przewężeniem widać było kolejny fragment większej przestrzeni. Ciasnotę udało się pokonać by niestety po kilkunastu metrach dotrzeć do następnej podobnej. Najwyraźniej nie tędy prowadzi droga do syfonów. Dalszych prób w tym miejscu już nie podejmowalismy, zwłaszcza, że trudności w postaci ciasnot i błota powodowały, że samo dotarcie do tego punktu z biwaku było nie lada wyczynem. Nowa głębokość jaskini po korekcie pomiarów została ustalona na -855 m. Kolejne biwaki sprawdzały po kolei wszystkie podejrzane miejsca od dna do góry nie osiągając praktycznie żadnych efektów. Na koniec wyprawy sprawdzanie dotarło w okolice biwaku. W przyszłym roku trzeba będzie dalej zaglądać w kolejne potencjalne boki w górę jaskini. Działalność w tej wymagającej dziurze pochłonęła lwią część naszych tegorocznych sił i środków, co niestety nie przełożyło się na wymierne efekty.
Niepowodzenia w poznanych wcześniej jaskiniach zrekompensowało nam odkrycie w niewielkiej, zlokalizowanej wczesniej studni roboczo ochrzczonej mianem „Ciekawej”. Po pokonaniu ciasnego meandra na -30 udało się przez kilka zacisków przedostać do obszerniejszej już studni. Kolejne zjazdy, przerywane intensywnym czyszczeniem wiszących want, których tu nie brakowało, doprowadziły na głębokość około -150 do skrzyżowania z obszernym starym menaderem o prawie poziomym przebiegu. Serca zabiły nam żywiej, bo pomimo szerokości 12 m i nieokreślonej kilkudziesięciometrowej wysokości wyraźnie wyczuwalny był tu przepływ powietrza. Poruszając się w obie strony meandra na długości około 100 i 200 metrów napotkaliśmy liczne skrzyżowania z młodszymi studniami, salki na skrzyżowaniach szczelin i być może poprzecznych ciągów, oraz progi z want wymagające drobnych wspinaczek i poręczowania. Niestety nim dobrze wgryźliśmy się w ten labirynt zastał nas koniec wyprawy, w tym roku nieco wcześniejszy ze względu na fatalną prognozę pogody. W lekko opadającym menadrze osiągnęliśmy najniższy punkt pomiarowy -168 m względem otworu. W przyszłym roku zobaczymy, czy jaskinia ta jest wejściem do wymarzonych gangów, na które czekamy już tyle lat. Szkoda tylko, że pomiędzy poznananym otworem, a poziomymi ciągami, życie utrudniają nam wyjątkowo upiardliwe zaciski.
Oprócz działań w trzech wymienionych jaskiniach prowadziliśmy jak zwykle eksplorację powierzchniową której głównymi efektami było poznanie interesującej jaskini lodowej (eksploracja zakończona) i znajdującego się około 100 metrów nad jaskinią w Czerwonych kamieniach systemu studzienek o roboczej nazwie „jaskinia deszczowa” gdzie po niewielkim poszerzeniu przełazu nad kolejną około 20 m studnią, na co nie starczyło już czasu, będzie możliwy zjazd dalej.
W wyprawie udział wzięli Marek Wierzbowski (SGW kierownik), Rafał Mateja (SGW), Radosław Paternoga, Dariusz Bartoszewski, Jarosław Wrzesień i Anna Nawrocka (Sopocki KTJ), Jakub i Lech Saloni, Agnieszka Góralska, Beata Michalak (SW) Mirosław Kopertowski, Oliwia Rysnik, Grzegorz Jabłoński (SGW), Maciej Dziurka (RKG Nocek).